Farewells

ELŻBIETA FOLTYŃSKA
(1957-2024)
10 listopada 2024 roku zmarła nasza Koleżanka i wieloletnia Sekretarz PASE mgr Elżbieta Foltyńska, wykładowczyni Instytutu Anglistyki Uniwersytetu Warszawskiego, przez wiele lat pełniąca funkcję zastępczyni dyrektora Instytutu ds. studenckich. Ela została pochowana 21 listopada na Cmentarzu Parafialnym we Wrzosie (gmina Przytyk).
Choć wiedziałam, że inni znali ją dłużej i byli z nią bliżej, bardzo chciałam zabrać głos na pogrzebie Eli, żeby podziękować Jej za wszystko, co zrobiła dla środowiska polskich anglistów, dla pracowników i studentów Instytutu Anglistyki UW, dla nas wszystkich. Nie przewidziałam tylko, że pierwsze słowo utknie mi w gardle, jakby wbrew mojej woli rozum i ciało zbuntowały się przeciw konieczności pożegnania. Bo, jak mówiliśmy między sobą: „nie tak miało być”; nie na takie pożegnanie się szykowaliśmy. W lutym 2025 roku Ela miała zakończyć pracę w Instytucie i zamknąć prawie dwudziestoletnie prowadzenie spraw studenckich (funkcję Zastępcy Dyrektora do spraw studenckich objęła w październiku 2005 roku); miały być prezenty, bukiety kwiatów i życzenia radosnego korzystania z przywilejów emerytury, a nie żałobne mowy, wieńce i szarfy. Niestety już na początku semestru nieubłagana choroba, z którą długo dzielnie walczyła, zmusiła Ją do scedowania obowiązków administracyjnych na młodszą koleżankę, lecz nawet podczas pobytu w szpitalu służyła swojej następczyni radą i pomagała rozwiązywać najtrudniejsze problemy.
Ela zapisała się w naszej pamięci jako wspaniała dydaktyczka. Od momentu zatrudnienia w Instytucie w 1980 roku prowadziła zajęcia z kulturoznawstwa, omawiając ze studentami tajniki życia politycznego, mediów i religii w USA. Uczyła stawiać pytania, rozwiązywać problemy, zachęcała do samodzielnych poszukiwań naukowych. Nie nauczała, lecz prowadziła studentów, dzieląc się z nimi wiedzą i mądrością. Poświęcała im czas i uwagę z hojnością, która zawstydzić może wielu. Nigdy nie godziła się na bylejakość; wymagała wiele od innych, a jeszcze więcej od siebie. Umiała wskazać błąd, nikogo nie urażając. Zawsze nienagannie przygotowana, ceniąca przejrzystość i staranność wypowiedzi. Kiedy rozpoczęła walkę ze śmiertelną chorobą, w pierwszej kolejności zadbała o takie rozplanowanie zajęć, by nie ucierpieli jej uczniowie (ośmielam się używać tego słowa w najszlachetniejszym, najbardziej doniosłym jego znaczeniu).
Kiedy w 2014 roku przejęłam po profesor Emmie Harris prowadzenie Instytutu Anglistyki, wiedziałam, że nie podołam związanym z tą funkcją wyzwaniom, jeśli nie otrzymam wsparcia bardziej doświadczonych koleżanek, Eli i odpowiadającej za kwestie finansowo-naukowe Dominiki Oramus. Ela nie tylko zgodziła się wówczas prowadzić dalej sprawy studenckie, którymi zajmowała się od prawie dekady, lecz cierpliwie i z wyrozumiałością wprowadzała mnie w zawiłe kwestie administracyjne. Każda zmiana w programach studiów, w koncepcji nauczania musiała być gruntownie przemyślana i przedyskutowana w szerszym gronie. Pamiętam nasze wczesnoporanne rozmowy telefoniczne (bo na miejscu, „w Firmie”, jak sama mówiła, była już bez reszty pochłonięta prowadzeniem zajęć, organizowaniem dydaktyki, konsultacjami, rozpatrywaniem podań), podczas których bez patosu, ale z powagą, obok odnoszenia się do bieżących problemów, często wracała do spraw fundamentalnych: do misji Uniwersytetu, do jakości i do treści kształcenia, wreszcie do odpowiedzialności nauczycieli akademickich za wykonywaną pracę. W Jej ustach nie były to puste frazesy, lecz przenikliwe komentarze do otaczającej nas rzeczywistości. Była gorącą zwolenniczką wdrożonego na warszawskiej Anglistyce w latach 90. pionierskiego systemu kursowego, który dał studentom szansę poszerzania ich zainteresowań i przygotowywał ich do samodzielnego formułowania problemów badawczych. W imię tych wartości gotowa była ponosić trudy znacznie bardziej skomplikowanego systemu projektowania obciążeń, planowania zajęć i rozliczania studentów.
Ela uczyła nas szacunku wobec prawa, lecz wiedziała, że przestrzeganie zasad musi przede wszystkim służyć jednostce i ogółowi. Studenci wielokrotnie podkreślali jej życzliwość i wielkoduszność. Z gabinetu, który mieścił się za naszej wspólnej kadencji na czwartym piętrze dawnego gmachu Wydziału Fizyki przy ulicy Hożej 69, tuż obok sekretariatu ds. studenckich, wychodziła ostatnia, kiedy budynek pustoszał. Nie pozwalała sobie zostawiać na biurku nierozpatrzonych podań, nieprzeczytanych pism, niedokończonych projektów. Każde pismo, które wyszło spod Jej ręki, było precyzyjnie umotywowane i nienagannie zredagowane. Zawsze opanowana, dyskretna i wyważona. Wysłuchująca różnych racji, otwarta na ludzi. Większość decyzji dotyczących warszawskiej Anglistyki podejmowałyśmy we trzy, wspólnie z Dominiką. Dziś możemy powiedzieć, że fundamentem i dobrym duchem tego „triumwiratu” była właśnie Ela. Mogłyśmy zawsze odwołać się do Jej doświadczenia i polegać na Jej roztropnej radzie.
Za Jej sprawą wielokrotnie gościliśmy w naszej siedzibie członkinie i członków władz Stowarzyszenia Nauczycieli Akademickich Filologii Angielskiej PASE, w działalność którego Ela zaangażowała się od momentu jego powstania. Nie szczędziła wysiłku, gdy chodziło o pracę na rzecz integracji środowiska akademickiego, o działania wspólnototwórcze. Była człowiekiem Uniwersytetu, którego misją jest tworzenie społeczności dążącej do prawdy, dobra i piękna. Jej inteligencja, prawość, mądrość i otwarte serce wszystkim nam pomagały stawiać czoła najtrudniejszym wyzwaniom. Elu, chciałabym zawsze pozostać wierna temu, czym nas tak bezinteresownie obdarowałaś.
(Małgorzata Grzegorzewska)
***
Z Elą Foltyńską spotykałam się od dawna, ale nieco bliżej poznałyśmy się jeszcze w okresie, gdy Przewodniczącym PASE był pan Profesor Jan Rusiecki i gdy powoli, wraz z nadejściem nowego milenium, następowała zmiana pokoleniowa w naszej organizacji i jej Zarządzie. Utkwił mi w pamięci pewien powtarzający się obraz… Nieskazitelnie uprzejmy pan Profesor a, krok za nim, elegancka Ela Foltyńska, która swobodnie poruszała się między dwoma nieco innymi, oddalającymi się rzeczywistościami językowymi i obyczajowymi. Tryby warunkowe, zanikające formy grzecznościowe, „państwo pozwolą” a „państwo pozwolicie”… Trudno było się nie uśmiechnąć, dostrzegając nutę niewinnej ironii w tym połączeniu lekkiej żonglerki słownej z perfekcyjną sprawnością osoby, która panuje nad dokumentami, sprawozdaniami, a także dezynwolturą i słabostkami niektórych mniej zdyscyplinowanych Uczestników spotkań.
W czasie moich dwóch kadencji była dla mnie opoką, osobą, na której można było bezwzględnie polegać i która z wrodzonym taktem pomagała załatwiać czasami trudne międzyludzkie sprawy. Doceniałam i doceniam jej takt, dyskrecję, zdolności dyplomatyczne i skromność. Była też Ela prywatnie, w długich rozmowach, ascetycznie komentująca stan rzeczy i walcząca z nieuniknionym. Wraz z postępem choroby wolała coraz częściej pozostawać w cieniu, odkładała rozmowy na „potem”. Nie wycofywała się łatwo i, jak wiemy, była z nami niemal do końca… z tym nieodłącznym „papieroskiem”. Dziękujemy Ci, Elu! Będzie nam Ciebie brakowało.
(Ewa Kębłowska-Ławniczak)
***
Elę pamiętam, jako osobę zawsze uśmiechniętą, a rozmowa z Nią była wielką przyjemnością, bo trafnie i w punkt potrafiła skomentować każde wydarzenie, które było tematem rozmowy. Będzie tego brakować, choć w ostatnich latach okazji było mało – raz do roku, przelotnie nieco, podczas zebrania Zarządu PASE w Warszawie, które Ela organizowała. Była osobą serdeczną i otwartą, choć nie wahała się otwarcie mówić, co Jej na sercu leży. I świetną organizatorką, a przy tym jak mało kto znała się na dydaktyce języka angielskiego. I była autentyczną podporą PASE przez długie lata trwania organizacji, która bardzo pomogła nam przetrwać różne zawirowania.
(Jacek Fabiszak)
***
Do 2018 roku Ela pełniła bardzo wymagającą funkcję sekretarzyni PASE. Pamiętam, jak opowiadała o swoich potyczkach z sądami, które zawsze bardzo opornie rejestrowały jakiekolwiek zmiany w składzie naszego Zarządu. Miała dużo cierpliwości i często podejmowała się niewdzięcznych zadań, takich jak protokołowanie spotkań. Choć Ela nie angażowała się w działalność naszego Stowarzyszenia po ustąpieniu ze stanowiska, rok w rok rezerwowała dla nas salę na warszawskiej anglistyce, żebyśmy mogli odbyć nasze jesienne zebranie Zarządu. Zawsze wpadała do nas i chwilę przyjaźnie rozmawialiśmy. Ostatni raz zarezerwowała dla nas salę trzy tygodnie przed śmiercią. Napisałem, że mam nadzieję, że dopisuje jej zdrowie, a ona odpisała: “przeciwnie, jestem chora, na zwolnieniu lekarskim w tym semestrze”. Rzeczowa, konkretna, zadaniowa, ale zawsze serdeczna – taką ją zapamiętam. Na zakończenie napisała: “Pozdrawiam i ja, Ela”.
(Wojtek Drąg)
***
Poznałam Elę osobiście, kiedy znalazłam się w Zarządzie PASE – była osobą niezwykle sprawną organizacyjnie, sympatyczną, z poczuciem humoru. Przychodziły od niej maile, podobne do tych, które teraz sama rozsyłam: przypomnienia o składkach, informacje o konferencjach, inicjatywach ESSE – najwcześniejsza taka wiadomość w mej rzadko sprzątanej skrzynce pochodzi sprzed ponad dekady. Kiedy po konferencji w Łodzi Ela przekazywała mi swoją funkcję, położyła na stole stos nienagannie prowadzonych katalogów z danymi Stowarzyszenia oraz „arcyważny pendrive”, z wzorami rozmaitych podań i pism do różnych urzędów. Musiałam mieć minę bardzo niepewną, co sprowokowało Elę do wygłoszenia porady: „I pamiętaj: jesteś Sekretarzem, nie daj się sprowadzić do roli sekretarki”. Roześmiałyśmy się, zrobiło mi się raźniej. Przez pierwsze lata sekretarzowania często dzwoniłam do Eli po ratunek. Pendrive nadal działa – szkoda, że gorąca linia już nie.
(Iza Curyłło-Klag)
***
Chociaż moje interakcje z p. Elżbietą Foltyńską nigdy nie wykroczyły poza standardowe uprzejmości jak powitanie, zapamiętam ją i tak, przede wszystkim jako wieloletnią kompetentną sekretarzynię PASE i de facto współorganizatorkę ostatnich spotkań Zarządu, które odbywały się na warszawskiej anglistyce. To dzięki jej staraniom zawsze czekała na nas wygodna sala, także i teraz, w połowie listopada. Jej odejście to duża strata dla środowiska polskich anglistów.
(Tomasz Fisiak)
Prof. Irena Przemecka
Prof. Irena Przemecka była jednym z twórców i filarów anglistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Urodziła się w 1929 roku w Krakowie. Prawie całe jej życie było związane z dzielnicą Podgórze. Wkrótce po zakończeniu wojny, zaczęła studiować język angielski oraz literaturę angielską na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pomimo zamknięcia Katedry Anglistyki przez komunistyczny rząd, Prof. Przemecka ukończyła studia w 1952 roku, broniąc pracę magisterską o średniowiecznej literaturze angielskiej. Następnie przez siedem lat (1951-1958) pracowała na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim jako nauczyciel języka angielskiego i wykładowca literatury angielskiej.
W 1958 roku Katedra Filologii Angielskiej w Uniwersytecie Jagiellońskim została ponownie otwarta i mgr Irena Przemecka otrzymała propozycję pracy jako asystent. Rozpoczynała pracę w trudnych warunkach lokalowych, zmagając się jednocześnie z wieloma dodatkowymi obowiązkami, wykonując prace sekretarki i bibliotekarki, a nawet sprzątaczki.
W 1965 roku obroniła pracę doktorską z dramatu amerykańskiego i awansowała na stanowisko adiunkta. Otrzymała też odpowiedzialne zadania dodatkowe: nadzorowanie pracy biblioteki anglistycznej oraz zorganizowanie studiów magisterskich w zakresie literatury amerykańskiej. Godziny pracy dr Przemeckiej uległy znacznemu wydłużeniu i często była ostatnią osobą opuszczającą budynek Paderevianum, na ogół w późnych godzinach nocnych.
W 1979 roku uzyskała stopień doktora habilitowanego i awansowała na stanowisko Docenta. Było to wielkie osiągnięcie między innymi dlatego, że dr Przemecka nie mogła wyjechać za granicę do lat 80-tych.
W latach 1981-1989 Prof. Przemecka pełniła obowiązki wicedyrektora IFA, odpowiedzialnego za dydaktykę oraz sprawy studenckie, będąc jednocześnie kierownikiem największego zespołu w Instytucie, jakim była Sekcja Literatury Angielskiej i Amerykańskiej.
W latach 1988-1996 Prof. Przemecka pełniła funkcję Dyrektora IFA, przeprowadzając Instytut przez trudny i burzliwy okres transformacji ustrojowej. Pomimo licznych obowiązków kontynuowała pracę naukowa, której uwieńczeniem była publikacja monografii pt. „200 Years of American Drama” w 1996 roku.
Prof. Przemecka aktywnie uczestniczyła w powstawaniu nowych, polskich i europejskich towarzystw i stowarzyszeń naukowych w latach 80-tych i 90-tych: PASE (Polish Society for the Study of English), ESSE (European Society for the Study of English) oraz PAAS (Polskie Towarzystwo Studiów Amerykanistycznych). Była pierwszą przewodniczącą oraz członkiem zarządu PASE.
Prof. Irena Przemecka była nie tylko oddaną badaczką literatury, która całe życie poświęciła pracy naukowej. Była również nieocenionym wsparciem dla całej społeczności krakowskiej (i nie tylko) anglistów. Była osobą niezwykle pracowitą, a równocześnie bardzo życzliwie nastawioną do koleżanek i kolegów, którzy mogli zawsze liczyć nie tylko na wsparcie w pracy naukowej, ale również na pomoc w rozmaitych sprawach osobistych. Była cenionym dydaktykiem. Wypromowała ogromną liczbę magistrów i sporą grupę doktorów. Jako prawdziwa pasjonatka literatury i nauczyciel z powołania, nie przerwała pracy dydaktycznej po przejściu na emeryturę, lecz jeszcze przez wiele lat wspierała IFA ucząc na studiach niestacjonarnych.
Wspominając jej osobowość, należy wymienić takie cechy jak dobroć, życzliwość, uczciwość, otwartość i brak uprzedzeń, sprawiedliwość i umiejętności taktownego rozwiazywania konfliktów. Prof. Przemecka reprezentowała podejście do pracy na uczelni, które wydaje się odchodzić w przeszłość – była typem człowieka, który nie przelicza swej pracy na pieniądze.
Wraz z Jej odejściem, odchodzi cała epoka, zupełnie inny świat, w którym najważniejsze były dobroć, życzliwość i uczciwość, a wszelkie dobra materialne nie miały praktycznie żadnej wartości. Minimalizm Pani Profesor, która potrzebowała tak niewiele, zaiste był nie z tego świata. I taką właśnie ją zapamiętamy.
Prof. Zygmunt Mazur
Instytut Filologii Angielskiej UJ
Prof. Andrzej Ciuk
Prof. Andrzej Ciuk swoją długoletnią karierę zawodową związał praktycznie w całości z opolską anglistyką.
Po magisterium uzyskanym w 1974 roku w Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu rozpoczął pracę jako lektor języka angielskiego w Studium Języków Obcych ówczesnej Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu. Kiedy w październiku 1978 roku powstał Zakład Filologii Angielskiej prof. Ciuk rozpoczął w nim pracę w charakterze asystenta. Był drugim (po zmarłej w listopadzie bieżącego roku dr Annie Monkiewicz) pracownikiem (już wtedy) Instytutu Filologii Angielskiej, który uzyskał stopień naukowy doktora za rozprawę poświęconą Królowi Arturowi i rycerzom Okrągłego Stołu w poezji wiktoriańskiej. Obrona doktoratu odbyła się w roku 1984 w Uniwersytecie Łódzkim. Po śmierci prof. Mariana Adamusa w 1993 roku, dr Andrzej Ciuk objął stanowisko dyrektora Instytutu. Był to chyba najtrudniejszy moment w historii opolskiej anglistyki. Na szczęście już w następnym roku dr Ciuk habilitował się na UAM w Poznaniu, a podstawą do jego usamodzielnienia się była monografia poświęcona poezji georgiańskiej. Stanowisko profesora nadzwyczajnego (już wtedy) Uniwersytetu Opolskiego Andrzej Ciuk otrzymał w roku 1996, a dyrektorem Instytutu Filologii Angielskiej pozostał aż do 2012 roku.
Pod Jego przewodnictwem Instytut rozwijał się bardzo dynamicznie, pozyskując do współpracy naukowców cieszących się międzynarodowym autorytetem, takich jak językoznawca prof. Gerhard Nickel z Uniwersytetu w Sztutgarcie i jeden z czołowych conradologów prof. Zdzisław Najder. Przede wszystkim jednak prof. Ciuk dbał o rozwój miejscowej kadry, umożliwiając jej publikacje artykułów naukowych w redagowanych przez siebie od 1995 roku „Zeszytach Naukowych Filologii Angielskiej”, do których pozyskiwał uznanych recenzentów z wiodących ośrodków akademickich w kraju. Oprócz tego redagował tom poświęcony twórczości Josepha Conrada, którego współautorami był międzynarodowy zespół badaczy oraz dwutomową pracę wydaną w Anglii pt. „Przestrzeń w wymiarze kulturowo-literackim i językowym”. W czasie kadencji prof. Andrzeja Ciuka na stanowisku dyrektora Instytutu doktoryzowało się 15 pracowników, a 8 uzyskało habilitacje anglistyczne. W tym samym okresie pracownicy IFA opublikowali łącznie 33 monografie naukowe z dziedziny literaturoznawstwa anglojęzycznego, kulturoznawstwa, językoznawstwa stosowanego i teoretycznego.
Od 2012 do 2016 roku prof. Ciuk piastował odpowiedzialne stanowisko dziekana Wydziału Filologicznego UO.
Prof. Andrzej Ciuk był zawsze życzliwym przełożonym i dobrym kolegą. Zawsze znajdował czas by doradzić lub pomóc w potrzebie. Był powszechnie lubiany – także przez studentów.